wtorek, 6 sierpnia 2013

DIY: Eksperyment włosowy 1 i 2 - reanimacja fal

Hej dziewczęta,

wiecie co? Nienawidzę lata, no nienawidzę z całego serca - i ten szał, w którym koniecznie trzeba jechać nad jezioro albo nad morze. Jestem osobą pracującą, a jak mam wolne to zupełnie nie mam ochoty leżeć plackiem na kocyku. Popływać godzinkę ok, ale siedzieć cały dzień to już tragedia.
Zawsze wydawało mi się że lato to moja ulubiona pora roku, teraz już wiem, że nie (po 21 latach się ogarnęłam). Lubię zimę, szorty i kolorowe rajstopy. Lubie w zimie to, że nie muszę nigdzie wychodzić i bez żadnych wyrzutów czy narzekań mogę siedzieć w domu z olejem na włosach :) Dobra koniec o porach roku (już mi troszkę za gorąco po prostu)

Wracając do wpisu. Zrobiłam swoje pierwsze 2 włosowe eksperymenty (mieszanie odżywek, półproduktów czy płukanki się nie liczą) i chciałabym się nimi z wami podzielić. Może Ameryki nie odkryłam, ale nigdzie wcześniej o  tym nie czytałam.

Myję włosy wieczorem, rano nie mam czasu na stylizacje. Suszenie włosów (nie do sucha), ze stylizatorem zajmuję mi ok 30 minut, więc rano jest to ogrom czasu, a ja zdecydowanie wolę spać. Generalnie albo śpię a wysokiej kitce albo w koczku, chociaż nie do końca podobają mi się takie loki (w końcu nie po to tyle stałam z dyfuzorem, żeby były zupełnie inne rano). Musiałam się jakoś posiłkować sposobami reanimacji fal, ale żaden mi nie odpowiadał - ani odżywka b/, ani krem (w obu przypadkach nie umiałam małą porcją zreanimować fal od góry tylko końce), ani ponowne nałożenie porcji żelu, ani tym bardziej ponowne zmoczenie włosów, bo jak już mówiłam rano nie mam czasu.

Jak już wiecie do stylizacji używam żelu. Ale żeby to poszło mi jakoś sprawniej i mniej inwazyjnie chciałam coś z tym  żelem zrobić żeby nie musieć od nowa stylizować na mokro. Oczywiście musiałam gdzieś wyjść nagle, a loki miałam nieogarnięte, więc myślałam intensywnie. Potrzeba maską wynalazku i wymyśliłam :)!

DIY 1: pasta odżywkowo-żelowa

Mieszamy dowolną odżywkę b/s (u mnie Joanna Naturia z pokrzywą i zieloną herbatą) z żelem (Bielenda z czarną rzepą , bardzo mocny) na dłoni albo w miseczce, (taka porcja na jedno użycie).

Miałam nadzieję że otrzymam jeszcze bardziej rozwodnioną odżywkę ale jednak z mocą utrwalenia. Otrzymałam....białą paćkę, wyglądem przypominającą zważony krem. Nałożona na włosy nie da się rozprowadzić bez grudek, nie jest gładka, zostaje na włosach. Jedynym rozwiązaniem byłaby większa część odżywki b/s ale to mija się dla mnie z celem - nie lubię reanimować samą odżywką. Ta metoda jest niewypałem.

DIY 2: spray żelowy:

Do butelki z atomizerem nakładamy ok. 1 cm warstwę żelu (u mnie to na oko wyszło 2 porcje żelu nałożone na palec wskazujący). Dopełniamy żel wodą - woda wpada w te przestrzenie między porcje żelu i jest ok 2mm ponad żel. Zakręcamy butelkę wstrząsamy do połączenia i gotowe.

To jest mój hicior reanimacyjny - niby na mokro na wystarczy tylko troszkę poharmonijkować i gotowe bez suszarki. Łatwo się rozpryskuje (zdecydowanie lepiej niż serum olejowe), ma konsystencję gęstej wody. Mieszanina jednorodna - wystarczy raz wstrząsnąć (nie trzeba powtarzać tej czynności przed każdym użyciem) i voilà. Można ją ulepszyć i potraktować jako stylizator ochronny czy odżywczy dodając odrobinę oleju z pestek malin, aloesu zatężonego czy innych ulubionych półproduktów.

___________________________________________________________________________________

A wy jakie macie ulubione metody reanimacji fal i loków?

Pozdrawiam.
A

6 komentarzy:

  1. Ciekawy pomysł kochana z tym sprayem żelowym, muszę wypróbować :) Dajesz tą mieszankę na całkiem suche, czy zmoczone trochę wodą włosy?

    Ja ostatnio odpuściłam trochę stylizację, czekam, aż urosną, bo na razie mam troszkę za ramiona i wtedy zawsze skręt mam mniejszy, muszą urosnąć jeszcze choć z 5-6cm, żeby pokazać, na co je stać ;)

    Teraz siedzę w koczku ślimaczku na wilgotnych włosach po umyciu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy nie podobają mi sie mojewłosy albo coś mi tam odstaje psikam, harmonijkuje i juz. Psikam na suche, bo po to dodalam wode, żeby było cos mokrego i żelowego:)

      Na razie staram się stylizować jak najczęściej, żeby moje włosy nauczyły się kręcić - jest juz wielka poprawa ale to jeszcze nie to, szczególnie z przodu. Kasiu a jak dlugie chcesz mieć włosy?

      Nastepny post będe pisac z olejem na włosach :D

      Usuń
    2. Chcę mieć przynajmniej do zapięcia stanika, kiedyś miałam za zapięcie, ale były już trochę ciężkie wtedy ;)

      Usuń
    3. Mi brakuje jakies 5-7cm - a masz na myśli kręcone do zapięcia czy np mokre czyli proste do zapięcia? Chciałabym mieć kiedyś takie bardzo długie włosy - takie za talie. Myślę, że będe zapuszczać - taki był początkowy cel mojego włosomaniactwa, a przynajmniej będę się starać. Przykre, ze musimy wybierać między skrętem a długością. Sama nie wiem co zrobić

      Usuń
  2. muszę się kiedyś rozejrzeć za jakimś żelem i wypróbować :) do tej pory stosowałam tylko napar z siemienia lnianego i do odświeżenia rano jest dobry, chociaż mnie głównie zależy na końcówkach, nie lubię na sobie skrętu przy skórze głowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi sie nie podoba kiedy mam ulizane przy skóre i powywijane koncówki - musze postarac się o skręt na całych włosach bo następnego dnia i tak będzie już mniejszy, luźniejszy. Już nawet po nocy tak jest, więc zeby nie wyjsc z jakims mopem na glowie używam żelu :)

      Usuń

Dziękuję za komentarz :)

Chcąc być na bieżąco z komentarzami posta kliknij 'powiadamiaj mnie'. Nigdy już nie zapomnisz o zadanym pytaniu:)

I jeszcze jedna prośba, uśmiechnij się :)